Rzadko mi się zdarza widzieć Polskę szaloną. Widziałem zbiorowy
obłęd po śmierci Jana Pawła II, kiedy ulicami Lublina snuły się ponure marsze
śpiewających święte pieśni żałobników. Teraz Euro pozwoliło mi zobaczyć inną
formę obłędu. Inna kategoria mentalna i – co tu ukrywać – intelektualna zapewne
również, a przecież u podstaw ten sam plemienny rodzaj wspólnoty. Dzisiaj znowu
jesteśmy razem, wdzięczni Bogu, państwu, UEFA za powód do wspólnego
przeżywania, a jaki to już sprawa najzupełniej drugorzędna.
Spacerując w ubiegłą sobotę centralnymi ulicami Warszawy
zobaczyłem, że przynajmniej raz specjaliści od reklamy się nie pomylili. Miasto
opanowała zbiorowy trans, miasto oszalało. Jedyną budującą rzeczą było, że ów
szał nie był zwrócony przeciwko nikomu. Raczej karnawał, niż histeria.
Przyszłość - jeszcze - rysuje się jasna:
On jeszcze nie wie, że przyszłość nie rysuje się jasna:
Teraz przyszłość na pewno rysuje się jasna:
Taksówką do nieba:
Nie wszystkim przyszłość rysuje się jasna:
Urocza mieszkanka państwa, którego przyszłość nie rysuje się jasna:
Azali ludzi było mrowie a mrowie:
Pokaż jak wyszłam?
Nas sponsoruje Tyskie, a ich Kokakola. A kto sponsoruje przyszłość?
Co ty wiesz o przyszłości?
A co oni wiedzą o przyszłości?
Przyszłość, wersja alternatywna:
Wtedy jeszcze nikt nie przeczuwał, jak szybko biało-czerwony zniknie z ulic:
On być może rozumiał:
Też biel i czerwień, tyle że po delikatnym tuningu:
Maszerując w niebieskiej koszuli bez plemiennych emblematów niepotrzebnie się czułem jak kosmita. Powinienem się raczej czuć jak grecki bóg:
Też takie chciałem, ale nikt nie uwierzył, że jestem piękną rosyjską dziewczyną:
Stosowne służby już się zajęły prowokatorem:
Jedni w tę, inni we wtę. Jak to w życiu:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz