środa, 15 grudnia 2010

Pominięta historia opozycji - kobiety

Pomysł się urodził po lekturze książki Agnieszki Wiśniewskiej, Duża Solidarność, mała solidarność, pierwszej biografii Henryki Krzywonos. Kobiety, o której się zrobiło głośno kilka miesięcy temu, kiedy to publicznie utarła nosa pewnemu panu prezesowi. Poza tym, jeżeli ktoś coś o niej wiedział, to niewiele więcej niż to, że kiedyś zatrzymała jakiś tramwaj.

"Elektrownia. Atomowa" - napisze o niej Krystyna Janda. Jak to, i nikt nic o niej nie wie? Koniecznie trzeba porozmawiać o kobietach, które w czasie Solidarności były aktywne, działały nie mniej i nie gorzej, niż mężczyźni, a które z różnych powodów, są dzisiaj zupełnie zapoznane. To Agnieszka Wiśniewska zasugerowała mi, że z tych rozmów można zrobić cały cykl. Doskonały pomysł!

Jest takie stare zdjęcie. Grupa opozycjonistów w lokalu konspiracyjnym. Poważne, skupione twarze. Panowie bez wątpienia o czymś radzą. Panie donoszą kanapki. To symptomatyczne zdjęcie. Nie kwestionuje udziału kobiet w przemianach społeczno-politycznych, ale zarazem pokazuje, że podział ról został zdefiniowany wcześniej.

Czyżby?

Odwoływanie się do statystyk nie ma najmniejszego sensu, bo nawet, jeżeli się okaże, że kobiet w opozycji było ilościowo mniej, niż mężczyzn, to i tak nie tłumaczy to pisania historii z męskiego punktu widzenia. Bo historia, to przede wszystkim historia mężczyzn, męska historia, przez nich opowiadana. Co z niej wynika? Że w kluczowych dla przemian momentach liczyli się jedynie mężczyźni. To oni się angażowali, decydowali, podpisywali, etc. Kobiety? Użyteczny support, wiadomo, że bez nich mężczyźni nic by nie zdziałali, bo ktoś przecież musi im te kanapki zrobić.

Henryka Krzywonos nie tylko i nie przede wszystkim zajmowała się wspieraniem "prawdziwych" opozycjonistów. "Najpierw zatrzymała tramwaj, a kilka dni później Lecha Wałęsę z tłumem stoczniowców kończących "swój" zwycięski strajk. Wszystko to w odruchu solidarności z tymi, którzy latem 1980 roku rzucili wyzwanie całemu systemowi. Henryka Krzywonos, nikomu nie znana motornicza z gdańskiego WPK, tymi gestami sprzeciwu pod gdańską operą i pod stoczniową bramą sprawiła, że sierpniowy protest mógł się przerodzić w wielki ruch na rzecz społecznej zmiany"

13 grudnia, w samą rocznicę stanu wojennego, mieliśmy w Lublinie okazję porozmawiać o Henryce Krzywonos z Agnieszką Wiśniewską. To było pierwsze spotkanie z cyklu "Pominięta historia opozycji - kobiety". Następne po nowym roku. Po cichu liczę, że się uda zaprosić Danutę Kuroń.