Jeden z najpiękniejszych najbrzydszych obiektów Lublina zamieniono w kupę gruzów. Prywatny właściciel, nie mogąc sprzedać ani wynająć kina "Kosmos" zburzył go. Teraz powstanie tam nowoczesny hotel, bez wątpienia bardziej funkcjonalny od socrealistycznego monstrum, nazbyt kosztownego w utrzymaniu w stosunku do swojego skromnego potencjału komercyjnego.
Istniejące od 1961 roku kino zniknęło z powierzchni miasta. Wraz z nim zniknęła część historii miasta lub mówiąc ściślej, zniknęła istotna część miasta stając się swoją własną historią. Miasto jeszcze nie raz będzie powracać do tego momentu barbarzyństwa, który już będąc historią, za chwilę stanie się miejską traumą. Sygnał, który wysłano jest czytelny: liczy się przede wszystkim ta część historii miasta, którą stać by się utrzymać w istnieniu; mówiąc inaczej, historia miasta ma być wypłacalna.
Owo wrażenie, że zagłada kina ma w sobie coś z zagłady życia. Dwa insektoidalne stwory z nieludzką, bezlitosną konsekwencją dziobały bezbronny budynek jak jakieś monstra z odległej planety. Mordercza precyzja automatów z bezduszną obojętnością wcielających w życie, resp. w śmierć równie bezduszne Prawo. Abstrakcyjna nieuchronność Prawa znalazła tu swój konkretny, ultrarzeczywisty wyraz w nocnej egzekucji obiektu, którego jedyną winą była całkowita bezużyteczność.
O życiu decyduje niuans. Na przykład pamiętny czerwony chodnik na głównych schodach kina. To po nim się wchodziło do sali kinowej. Już nie ma czerwonego chodnika.
A może zamiast hotelu pomnik? Pomniki przecież kochamy jeszcze bardziej, niż pieniądze. Proponuję tedy w miejscu kina postawienie pomnika upamiętniającego zniszczenie kina "Kosmos". Niech ten nowy pomnik ma formę i funkcjonalność kina "Kosmos". Niech będzie nowym, starym kinem "Kosmos". W skali 1:1. Niech będzie swoją własną, wierną kopią. Żywą częścią historii miasta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz