czwartek, 11 czerwca 2015

Zdążyłem napisać tekst, nie zdążyłem zostać ojcem

     "Nie zdążyłam zrobić kariery, nie zdążyłam być w Paryżu, ale zdążyłam zostać mamą" - mówi Katarzyna Waśniewska w bodaj najbardziej brutalnym memie, jakiego doczekał się film Fundacji Mama i Tata reklamujący kampanię społeczną "Nie odkładaj macierzyństwa na potem". Obejrzałem i ja film, przeczytałem też o celach kampanii, żeby mocą stadnego instynktu nie ulec "magii internetu", w którym film i cele kampanii z upodobaniem są niszczone na różne sposoby.                                                      
     Poniekąd słusznie. W końcu bohaterka filmu staje przed całkowicie fikcyjną alternatywą: stać się spełnioną zawodowo i materialnie przedstawicielką klasy średniej czy zostać matką? Polska jeszcze nie dorobiła się klasy średniej, zatem dylemat dotyka zaledwie promila polskich kobiet. Absurdalność przedstawionej w filmie sytuacji celnie punktuje mem z rozmawiającymi sprzątaczkami: "A ty nie urodziłaś dziecka, bo latasz do Tokio, czy wykańczasz apartament?".
     To wszystko było już jednak wałkowane w niezliczonej liczbie komentarzy, których autorzy, częściej jednak autorki, zwracali (zwracały) uwagę na kompletne oderwanie treści przekazu od rzeczywistości. Nikt jednak nie zwrócił uwagę na wiek bohaterki filmu. Kobieta, na oko trzydziestoletnia, z kompletnie umeblowanym życiem. Jeżeli ona nie ma idealnych warunków do zajścia w ciążę, to kto ma?
     Na płaszczyźnie aksjologicznej przekaz ma sens, bo pokazuje alternatywę wobec konsumpcyjnego nastawienia do świata. Kobieta nie musi regularnie latać do Tokio i mieszkać w apartamencie, żeby była szczęśliwa. Może zamiast tego urodzić dziecko. Idąc jednak tym tokiem rozumowania należy uznać, że nielicha część polskich matek musi być z automatu szczęśliwa, bo urodziła dziecko i nie stać jej na regularne loty do Tokio i apartament. Często nie stać jej na bilet miesięczny dla dziecka i własne skromne mieszkanie, ale ma dziecko. Jeżeli zaś nie ma dziecka i nie stać jej na regularne loty do Tokio i własny apartament, a nawet na bilet dla siebie i własne mieszkanie, to i tak jest prawie szczęśliwa, bo zawsze może mieć dziecko.    
     Dość ironii. W praktyce nie ma alternatywy, dzieci nie rodzą się nie dlatego, że ich potencjalne matki wybierają zamorskie podróże i urządzanie rezydencji, ale że ich potencjalne matki nie mają wyboru. Wciąż możemy sobie pomarzyć o Polsce, w której kobiety stają przed problemami bohaterki filmu.
     Twórców filmu kompromituje zatem całkowita nieznajomość realiów współczesnych kobiet. Jest jednak jeszcze gorzej: kompromituje ich całkowita nieznajomość realiów internetu. Kiedy Andrzej Duda brawurowo złapał hostię podczas mszy w Boże Ciało, a zdjęcie przedstawiającego go w akcji rozprzestrzeniło się w internecie, rychłe pojawienie się memów było więcej, niż pewne. Kiedy zatem robimy film dotykający kontrowersyjnej sprawy, a jego konstrukcja formalna opiera się na wyliczance: zrobiłam to, zrobiłam tamto, nie zdążyłam zrobić czegoś innego, to jakby szerokim gestem zaprosić internautów do tworzenia parodii. W rzeczy samej, nie dali się długo prosić i już kilkanaście godzin później internet eksplodował stosownymi memami. Pilnie rodzi się wśród autorów potrzeba nowej umiejętności: przewidywania, które treści i jaki sposób ich podania są podatne na ośmieszenie w internecie. Nie śpię, bo piszę tekst na bloga; zdążyłem napisać tekst na bloga, zdążyłem go opublikować, nie zdążyłem zostać ojcem...

1 komentarz:

  1. spoko Jacku dasz rade :) - fajnie że coś na blogu się pojawiło

    OdpowiedzUsuń