poniedziałek, 11 kwietnia 2011

Krzyż i głupota

     
     Tischner niegdyś napominał, żeby nie lekceważyć ludowego katolicyzmu. Wiara, mająca bezpośredni kontakt z ziemią, tradycją, a nawet zabobonami, jest być może bardziej szczera, niż wiara oświeconego umysłu, który rozumie historię religii, a mimo to wierzy.
     Nie lekceważmy tedy i ludowej polityczności, nawet, jeżeli oświecony umysł buntuje się przeciwko traktowaniu „moherów i innych idiotów” za pełnoprawnych partnerów w dyskursie społecznym. Dlatego mam za złe środowisku lewicowemu, któremu sprzyjam, że w prowadzonym przez niego, racjonalnym dyskursie zabrakło współczucia dla tych, którzy na co dzień wykluczeni, być może po raz pierwszy w życiu poczuli się ważni i jak to w takich sytuacjach bywa, stracili umiar.

     Każdy, nawet idiota ma prawo zająć swoje stanowisko w świecie i go bronić. Warunek sine qua non: nie czynić tego kosztem drugiego człowieka. Że głupota bywa agresywna? Przyznam, że w tym miejscu moje kompetencje intelektualne mnie zawodzą. Nie znam innego sposobu na zlikwidowanie głupoty jak przemoc, przez co być może sam powiększam szeregi głupców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz