środa, 20 stycznia 2010

Pióroman



Pisać przeciwko światu winno się z pasją, z jaką dziecko wygraża szafie, o którą się właśnie rozbiło. Dojrzałość - i związany z nią rachunek serca i rozumu - wyklucza ową szczególną przenikliwość zaślepienia, z którą wdzieramy się w tkankę świata i bezlitośnie obnażamy toczącego ją raka. Pisanie przeciwko światu musi być maksymalnie dziecinne - inaczej będzie nieskuteczne.


Powiada się, że za pióro winien chwytać wyłącznie ten, kto ma coś do powiedzenia. Jakoż pisanie, w stopniu jeszcze większym, niż komunikacja, jest aktem ekspresji. Dzikim, bezładnym, niekiedy niekiedy agresywnym, ale prawie zawsze nieodpowiedzialnym. Pisze się nie po to, żeby coś powiedzieć, lecz żeby się utrzymać w istnieniu jeszcze trochę, o chwilę, o jedno zdanie dłużej. Pisze się, żeby przetrwać, a nie żeby obwieszczać prawdy absolutne - choć skądinąd to drugie niemal zawsze jest konsekwencją tego pierwszego.

To, co bierzemy za głębię myśli, często jest jedynie wynikiem zręcznego doboru słów, umiejętnością wyrafinowanego ich formowania. Jest to tak zwodnicze, że nawet autor bierze je za dowód własnej głębi. I szczycąc się nimi, wszędzie obnosząc i powtarzając bez końca, zaczyna - co już jest szczytem wszystkiego - rzeczywiście myśleć i przeżywać głęboko.

Nie ma to jak dobra metafora. Kiedy zawodzą ostatnie argumenty, przekonać może jedynie metafora. Argumenty odwołują się bowiem do rozumu, metafora - do wyobraźni. A człowiek na ogół posiada więcej wyobraźni, niż rozumu.

Pisanie nie jest jakąś wzniosłą formą ekspresji, lecz prostym odruchem reagującego na cierpienie organizmu. Pisanie jest fizjologiczne aż do obrzydzenia.

Każdą myśl jej autor powinien wpierw testować na własnym organizmie. Jeżeli nie posiada ona energii równej przynajmniej ładunkowi nuklearnemu, należy ją odrzuć jako nic nie wartą.

Szacunek zyskamy nie wtedy, gdy będziemy pisać głęboko, lecz gdy zasugerujemy, że myślimy głęboko.

"Kto nie spodziewa się miliona czytelników, nie powinien napisać ani linijki" - pisze Goethe i ze wszech miar ma prawo tak pisać. Gdybyśmy się wszyscy stosowali do tego wielce pożytecznego zalecenia, oszczędzone nam byłyby owe stosy arcydzieł, budzące nasze zakłopotanie z powodu swojej ilości. Nie zagrażałby nam już żaden geniusz z prowincji i milion jemu podobnych.

Pisanie wypływa z naszych nędz jak rzeka ze źródła. Potrzeba dalszych oczywistości?

Odpowiedź na pytanie z "Ankiety":
Czy umiesz przestać pisać
Żeby zacząć czytać?
                   Twardowski
- Nie

Miarą naszego intelektu zwykle jest to, ile cudzych myśli zdołaliśmy uczynić własnymi. Oryginalność to mistrzostwo kompozycji.

Tekst jest najbardziej autentyczny w miejscu w którym styka się z ciałem.

Aforyzm i jego pretensjonalność. "Strzec się form literackich zasadniczo irracjonalnych, jak aforyzm; lepsza już zwykła, bezpretensjonalna rozprawa" (H. Elzenberg). Tym, co w aforyzmie istotne, to kondensacja treści w określonej formie. Emil Cioran nazywa go "stężoną trucizną"; dla mnie zaś dobry aforyzm musi mieć formę ostrej i dobrze wyprofilowanej strzały. Na tym właśnie polega terapia aforyzmem; oto w jaki sposób ujawniają się jego lecznicze właściwości: aforyzm, żeby u-leczyć, musi wpierw ska-leczyć.

Każde zdanie, jakie zapisuję, najpierw przepuszczam przez własny organizm. To dla niego najlepszy sprawdzian i jedyne wiarygodne kryterium prawdy.

1 komentarz:

  1. czy mógł bym prosić o kontakt z tobą? sprawa błaha niby, związana z "projektem marian", czarkiem i at. autor - marian, czyli w świecie realnym jerzy jabłonka - franz12maupawpkropkapl. nie znam nikogo z tego forum osobiście, komentarze na blogu to nie miejsce na takie wpisy, ale nie chcę zakładać na at konta dla jednej wypowiedzi. pozdrawiam jurek

    OdpowiedzUsuń