Kto by pomyślał, że kiedykolwiek zechce mi się komentować wypowiedź Moniki Jaruzelskiej? Właściwie mój komentarz nie będzie dotyczył jej wypowiedzi, ale komentarzy z jakimi się spotkał, będzie zatem meta komentarzem.
Monika Jaruzelska, świeżo wybrana radna SLD, powiedziała o akcji zwanej Tęczowym Piątkiem (wiadomo, o co chodzi, pozwolę sobie nie tłumaczyć), co następuje: „Robienie fiesty z takich spraw, które dotyczą intymnego życia... wydaje mi się, że to jest odwrotny skutek i napędza agresję”. Zanim się z tym zgodzicie lub nie weźcie pod uwagę kilka rzeczy: czy Jaruzelska trafnie porównała Tęczowy Piątek do fiesty, czy wywlekanie intymnych spraw na płaszczyznę społeczną jest właściwe i czy faktycznie powyższe napędza agresję zamiast miłości? Bez rozstrzygnięcia tych aspektów trudno będzie Jaruzelskiej przyznać rację bądź jej odmówić. Jakoż nasi internauci i publicyści nie takie rzeczy potrafią. Bo przecież dość będzie wychwycić najbardziej podstawowy sens tej wypowiedzi: JARUZELSKA JEST PRZECIW. To wystarczy, żeby lewica dostrzegła w niej odszczepieńca, może nawet zdrajczynię, w każdym razie kogoś, kto już nie jest „nasz”, co sugeruje pewien durny mem, jaki znajdziecie pod tym linkiem. A pamiętacie, ile śmiechu było z prawicy i jaka schadenfreude zapanowała, kiedy Andrzej Duda poważył się na weto? - Tym durniom wystarczy JEDNA sytuacja, kiedy ich idol zboczy z jedynie słusznej drogi, żeby uznać go za zdrajcę. My jesteśmy inni, dojrzalsi, bardziej inteligentni, a przede wszystkim - potrafimy się pięknie różnić. Nie to, co oni. Czyżby?
A przecież Jaruzelska uznaje wagę edukacji seksualnej, zatem nie ma tu różnicy co do celu a jedynie przedsięwziętych środków: po prostu uznała, że jednorazowa, pokazowa akcja przyniesie więcej szkody, niż pożytku. Jeżeli i na tej linii ma panować jednomyślność, to paskudna choroba zwana homo sovieticus ma się dobrze i własnie zatruwa umysły kolejnego pokolenia.
Gwoli wyjaśnienia, homo sovieticus (człowiek sowiecki) to człowiek o osobowości zdemoralizowanej przez jedynie słuszne przekonania, przez bezwzględne posłuszeństwo wobec władzy i nienawiść do każdego, kto przejawia choćby śladowe ilości indywidualizmu lub, nie daj Boże, samodzielności w myśleniu.
Skłonność do prymitywnego dzielenia i szufladkowania ludzi wedle tej samej, czarno-białej czy też zero-jedynkowej wizji świata to obecnie niemal plaga. Jej ofiarą padają nawet dość inteligentni ludzie, których reakcje łatwo przewidzieć, bo są schematyczne. Nie dyskutujemy z człowiekiem ani z jego poglądami, ale sprawdzamy czy jego wypowiedzi pasują do szablonu. Odstępstwo o milimetr jest odstępstwem całkowitym. Prawda jest bowiem jedna, wróć, prawdy są dwie: „nasza” i „ich”. Żadnych światłocieni i półtonów, ogromna pomiędzy nimi przepaść. To dlatego „my” i „oni” nigdy się nie spotkamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz