niedziela, 11 września 2011

Rymkiewicz jak Baudrillard

I kto by pomyślał, że ukazanie się na rynku nowej gazety będzie dla mnie takim wydarzeniem? A mimo to od piątku, kiedy zadebiutowała „Gazeta Polska Codziennie” nie potrafię przestać o niej myśleć. Przeczytawszy ją od deski do deski, rozważam w sercu każde przeczytane tam słowo, obracam je na wszystkie strony  nie mogąc się nadziwić precyzji, jasności i spójności zawartego przekazu. Niby nic nowego, znana i mielona na wszystkie sposoby wciąż ta sama śpiewka o zagrożonych „wartościach” z polskością na czele, ale forma! „GPC” jak żadna inna gazeta w Polsce pokazuje potęgę formy. Subtelne połączenie tabloidu z gazetą publicystyczną, komiksu z Ewangelią, kiczu z patosem.

Na okładce zdjęcie prezydenta, który wygląda jak pacjent Tworek; doprawdy, nie trzeba nie lubić prezydenta, żeby sięgnąć po gazetę choćby w celu pamiątkowym. Koniec końców nie zawsze się zdarza okazja znaleźć w prasie codziennej zdjęcie prezydenta z miną kretyna. W sam raz do obowiązkowego archiwum każdego szanującego się obywatela RP.

W środku równie ciekawie. Na ulicach Warszawy zainstalowano broń akustyczną. Pogróżki Episkopatu wobec Nergala vel. Holocausto. Geje molestują mapetów. Europejski Kongres Kultury we Wrocławiu został otwarty przez funkcjonariusza Informacji Wojskowej Zygmunta Baumana. Ambasador Irlandii w Polsce, Eugene Hutchinson, po zjedzeniu lodów „przyciął komara” na ławce.
Na samą myśl, że te wszystkie rewelacje pozostałyby mi nieznane gdyby nie nowa gazeta, drętwieją mi stopy.

Na samą myśl, że będący ozdobą numeru wywiad z Rymkiewiczem będę czytał z zapartym tchem i w dodatku w dużej mierze zgodzę się z tezami poety, stopy drętwieją mi jeszcze bardziej.
Jako amator dobrych konceptów nie mogłem przecież przejść obojętnie wobec śmiałka, który nie waha się wziąć za bary z rzeczywistością (a właściwie z jej symulacją) i ujawnić leżącą u podstaw iluzję: „Wystarczy nacisnąć przycisk pilota i oto ukazuje się nam NIERZECZYWISTOŚĆ, czyli Polska podstępnie i nikczemnie zmyślona: nierzeczywiste państwo, nierzeczywista jego gospodarka, nierzeczywiste jego problemy, nierzeczywista armia, nierzeczywiste finanse, nierzeczywiści (to bardzo ważne) Polacy i nad tym wszystkim nierzeczywisty rząd. W tle jeszcze bardziej nierzeczywista Europa”. Chwilowo darujmy poecie pomieszanie porządku epistemologicznego i etycznego. Dla poety zawsze każde zafałszowanie rzeczywistości będzie „nikczemne”. Gorzej, że w swojej wyliczance, bardzo efektownej zresztą, nieco się pogubił. Bo przecież nierzeczywiste problemy w nierzeczywistym państwie nie powinny spędzać snu z powiek obywatelom tym bardziej, że oni sami są nierzeczywiści. Status quo zostaje zachowane, nierzeczywisty porządek rzeczy okazuje się być rzeczywistością totalną, która nie pozostawia miejsca na jakąkolwiek możliwość dystynkcji. A brak rozróżnienia na rzeczywistość i nierzeczywistość unieważnia zarówno jedną jak i drugą sytuując nas w homogenicznym postepistemologicznym porządku, do którego nie ma dostępu nawet przenikliwy umysł poety Rymkiewicza. To „czarna dziura” rzeczywistości, kres możliwości poznawczych.
Zostawmy jednak Rymkiewiczowi nieco rzeczywistości; niedużo, ot tyle, by mógł sformułować swoją konkluzję. Otóż zapytany o cel tworzenia tak wyrafinowanej symulacji rzeczywistości, poeta zdradza: „tworzona jest ona po to, żeby zasłonić (a najlepiej – całkowicie unicestwić) Polskę rzeczywistą.”. Konkluzja nieco rozczarowuje, Baudrillard przecież już w drugiej dekadzie XX wieku mówił to samo: symulacja jedynie początkowo jest sui generis kopią rzeczywistości, prędzej czy później zastępuje ją i unieważnia, a następnie zajmuje jej miejsce jako rzeczywistość pierwotna. Po to się przecież tworzy kopie, żeby zastąpić oryginał, po to kłamie, żeby ukryć prawdę, etc. To cel wszelkiej symulacji i zarazem początek metarzeczywistości.
No dobrze, ale po co? Po co symulować? Rymkiewicz z właściwym poetom wyczuciem dramatyzmu wpada w apokaliptyczny ton: „tysiące specjalistów od produkowania Wielkiej Ściemy (Wielka Ściema! Może tak powinniśmy na polski tłumaczyć baudrillardowską „hiperrzeczywistość”? J.Z.) ściemniają, żeby nie było widać rzeczywistości, czyli prawdy o Polsce. A prawda jest taka, że rzeczywista Polska jest pełna niepokoju, pełna złych przeczuć, nawet pełna grozy – nie zna swojej przyszłości, nie wie, co się z nią stanie, pyta o to i nie znajduje odpowiedzi. Po to jest Wielka Ściema – żeby to pytanie nie było stawiane, by Polacy o tym nie myśleli. Bo gdyby pomyśleli, to doszliby do wniosku, że kiedy nierzeczywistość pryśnie, to zniknie też nierzeczywisty rząd ze swoją nierzeczywistą Europą, a wtedy oni, Polacy, staną twarzą w twarz z nieznaną i groźną rzeczywistością – i trzeba będzie coś z nią zrobić, trzeba się będzie jakoś uratować, trzeba będzie uratować Polskę – ale nie wiadomo jak.” Ratować nierzeczywistą Polskę? Bo być może stanie ona kiedyś twarzą w twarz z rzeczywistą nie-Polską? Skądinąd przewrotnie życzyłbym tego Polsce: prawdy równie okrutnej, co „nieznana i groźna” rzeczywistość. Ale to się nie zdarzy, należy sumiennie odrobić lekcję Baudrillarda: rzeczywistości nie ma. Już dawno została zastąpiona swoją hiperrealną symulacją, bardziej rzeczywistą od oryginału. To zła wiadomość dla Rymkiewicza: rzeczywistość została anulowana, a prawdziwej Polski nie ma i nigdy nie było, więc z oczywistych powodów nigdy jej nie odzyskamy. Jedyna dostępna nam Polska to ta, jaką mamy na co dzień. Jaka jest dzień w dzień (re)produkowana przez media, które już od dłuższego czasu są podstawowym dostarczycielem tego artykułu pierwszej potrzeby, jakim jest (nie)rzeczywistość. Szczęśliwie – dla siebie – poeta zdaje sobie poniekąd z tego sprawę. Zapytany, kto rządzi nierzeczywistą Polską, odpowiada: „Tego nie wiem. I chyba nikt dokładnie tego nie wie, może nawet Jarosław Kaczyński tego nie wie. Prof. Andrzej Nowak powiedział kilka miesięcy temu, że Polską rządzą teraz medialni oligarchowie. To jest jako tako widoczne, kto chce, może znaleźć na to dowody, nawet liczne (jeden z dowodów: identyczne elementy Wielkiej Ściemy wytwarzane są równocześnie we wszystkich mediach, niemal o tej samej godzinie), ale to chyba jest tylko jakaś część prawdy”. Rymkiewicz nawet nie wie, jak blisko jest tu prawdy, jakkolwiek by ona była „nierzeczywista”. Nie ma wątpliwości, że media równocześnie wytwarzają nierzeczywistość, ale dlaczego nie pójść o krok do przodu i odważnie nie stwierdzić, że to nierzeczywistość wytwarza samą siebie za pośrednictwem mediów? Baudrillard pierwszy by na to przystał, ale bodaj w tym właśnie miejscu natrafiamy na kres analogii pomiędzy myślą najbardziej przenikliwego z polskich poetów współczesnych a nie mniej przenikliwym francuskim socjologiem. Dla Baudrillarda bowiem symulacja, resp. hiperrzeczywistość, resp. nierzeczywistość, resp. Wielka Ściema, to efekt pracy samej kultury, której integracja osiągnęła już taki poziom wyrafinowania, że następuje efekt zwrotny i kultura zaczyna się rozwijać już nie przez wzrost integracji, ale przez reprodukowanie samej siebie. Odpowiedź Rymkiewicza jest prostsza, ale za to stokroć bardziej fascynująca, niż wszystkie diagnozy Baudrillarda razem wzięte: za tym wszystkim, a więc za symulacją, stoi spisek mający na celu kolejny rozbiór Polski. „Uprawniony wydaje się bowiem domysł, że jest ktoś znacznie potężniejszy, kto rządzi tymi medialnymi oligarchami. Ten ktoś (powtarzam: nie wiem, kto) rozmyśla teraz o tym, jaki ma być nasz los – co należy zrobić z Polską. Z Polską rzeczywistą […] Ten nowy rozbiór może już się nawet zaczął, może już trwa.”. Teza zapierająca dech w piersiach: cała współczesna kultura ze wszystkimi swoimi wytworami, wszystko to jest tylko zasłoną dymną mającą na celu kolejny rozbiór Polski! Ciekawe, co na to Baudrillard. Nierzeczywista Europa jako pretekst do rozbioru Polski, tej najprawdziwszej z prawdziwych! Polska epistemologicznym centrum świata!
Pocieszające w tym wszystkim jest tylko to, że nawet jeżeli dokona się najgorsze i znowu nas rozbiorą, to i tak nikt nam o tym nie powie. Będziemy żyli w słodkiej nieświadomości. Media przecież już dawno się opowiedziały po stronie nierzeczywistości, a jeden Rymkiewicz to trochę za mało, żeby dotrzeć z prawdą do wszystkich Polaków, jakikolwiek byłby ich status ontyczny.
Może się jednak mylę, może na ratunek nie jest za późno? Może znajdzie się kilku rzeczywistych, trzeźwych do granic, przenikliwych aż do okrucieństwa poetów, którzy zagrają larum? Którzy nam uświadomią zagrożenie? „Teraz musimy się naradzać, żeby do tego [do likwidacji Polski – J.Z.] nie dopuścić i żeby, kiedy to najgorsze już się (niewidzialnie, niepostrzeżenie) dokona, nie było wielkiego krzyku: ratuj się, kto może! Musimy myśleć o tym, jak wszyscy razem mamy się uratować – jak uratować Polskę, której przyszłość jest zagrożona”
Oby jednak ratowanie Polski nie oznaczało likwidacji kultury, ponieważ wtedy wybór strony nie będzie dla mnie oczywisty. I oby tej szlachetnej misji nie jął się wprowadzać w życie, resp. w rzeczywistość, Jarosław Kaczyński – być może ostatni człowiek w Polsce, który wie, jak jest „naprawdę”.

2 komentarze:

  1. Zapytany kto rządzi nierzeczywistą Polską, odpowiada: „Tego nie wiem. I chyba nikt dokładnie tego nie wie........

    Doprawdy nikt nie wie? A nie ci sami co nadali nam „niepodległość” w 1918 tylko po to by przygotować i przeprowadzić nowy podział świata zapoczątkowany II Wojną Światową?
    Ta sama sztuczna rzeczywistość to całe 20 lecie miedzywojenne, tylko inny zakres i środki.

    Nie ci sami rządzą co stworzyli i kontrolowali nazizm i komunizm? Ci sami co rozsunęli Żelazną Kurtynę kiedy nowa forma kontroli (obecna) okazała się bardziej ekonomiczna od poprzedniej.

    Ci którzy są ewidentnym hegemonem na naszej planecie. Jeszcze nie wiadomo? W takim razie skrócona synteza. Obecna wojna konwencjonalna opiera się na siłach powietrznych. Zatem dlaczego tak się dzieje, że niby to niekontrlowane potęgi Rosji i Chin jakoś nie potrafią zbudować samolotu/uzbrojenia zdolnego nawiązać równorzędną walkę z samolotami Amerykańskimi. Zwłaszcza proszę przestudiować historię chińskiego lotnictwa, gdzie wyraźnie widać, że zupełnie nie dążą do dominacji w tym rozstrzygającym wojny aspekcie. A wyraźniejsze to w Chinach, bo są dalej i łatwiej ten niewygodny fakt ukryć przed zachodnią „demokracją”.

    Zatem na pytanie „kto naprawdę rządzi” jest logiczna, prosta odpowiedź „rządzi ten z którego działań i pozycji właśnie to wynika”. Owszem rządzi a zasłania się wytworzonym chaosem odbieranym tutaj jako „wytworzona rzeczywistość”.

    Rządzi piramida władzy, zorganizowana wg tych samych, sprawdzonych zasad co każda instytucja. Jej systemem nerwowym i krwioobiegiem są tajne służby zarządzane z jednego ośrodka. Oczywiście zarządzany jest sam szczyt piramidy tajnych służb poszczególnych państw. Kiedyś szeregowy i wyższy ubek, dzisiaj abwubek, nie mieli i nie mają pojęcia kto wydaje rozkazy ich najwyższym przełożonym. A wydaje ten, na którego wskazują owoce działań, widziane globalnie, jak najszerzej a nie zawężone do jednego państwa i wycinka historii.

    Skoro wytworzyli nam rzeczywistość zastępczą, w takim razie o coś im chodzi w tym działaniu. Na jakimś obrazie rzeczywistości im konkretnie zależy – na jakim? Tutaj kiedy rozpozna się ten powtarzalny, lansowany obraz, można słusznie wyciągać wniosek że rzeczywistość jest przeciwna do tego sztucznego obrazu.

    Zatem w sztucznej rzeczywistości niezaprzeczalnie i wyłącznie lansowany jest obraz walki tajnych służb poszczególnych państw. Zatem rzeczywistość obiektywna jest dokładnie odwrotna do lansowanej. Jest jedna tajna służba. I to jest najskuteczniejsza, ekonomiczna forma władzy bo oszustwo i manipulacja są bez porównania tańszą drogą do osiągania celów. Jednak aby taka forma władzy działała (oszustwo demokratyczne), niezbędne jest ukrycie jej za sztuczną rzeczywistością.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czyli Klub Bilderberg :)

    OdpowiedzUsuń