Przeczytałem, że jednym z dowodów przydatnych podczas procesu beatyfikacji Jana Pawła II ma być cudowne uzdrowienie Daniela Olbrychskiego. Ten świetny
aktor był wieloletnim palaczem i kiedy umarł papież, modlił się do zmarłego prosząc o pomoc w wyjściu z nałogu. Jakoż walka z nikotyną udała się, a
prześwietlenie wykazało, że płuca Olbrychskiego nie noszą nawet śladu trucizny.
Dobrze, że nie jestem Olbrychskim. Czułbym się nieswojo wiedząc, że ktoś przeze mnie został świętym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz