Podobno teraz jednego dnia człowiek otrzymuje taką porcję informacji, jaką w dawniejszych czasach ciułał przez całe życie. Ja tymczasem nie mogę wybaczyć internetowi, że mi zepsuł magiczny stosunek do liczby stron w książce. Kiedyś, nawet wyrwany ze snu, natychmiast potrafiłem odpowiedzieć na której stronie książki się znajduję.
piątek, 1 marca 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Przyznaję, wybieram książki po zapachu i estetyce okładki. I nie kupiłabym "Wstępu do wątpnienia", gdybym, zmęczona słuchaniem monotonnego wykładu, nie przeczytała pierwszych stron przypadkowo lężącej obok lektury. Twoja książka, strona po stronie niszczyła we mnie poczucie wątpienia. Czyżby moje percepcje można było zamykać w słowach? Czyżby występowali ludzie mający świadomość ograniczonia swojej mądrości? Czyżby istniał dobry czlowiek (oprócz mnie)?! Skończyła się, tuż zanim zdążyłam uwierzyć w niebo. Co teraz? Czuję, że jeśli nie opublikujesz kolejnej książki, to sama będę zmuszona coś napisać - wolałabym nie.
OdpowiedzUsuń