wtorek, 13 lipca 2010

Natchnienie




     Tylu, tylu ludzi, których jedyny związek z literaturą jest taki, że ich pospolitość stanowi natchnienie dla naszych tekstów!

niedziela, 11 lipca 2010

Wybory w kratkę

            Sprawa jest poważna. Jak alarmuje szefowa poznańskiego klubu PiS Małgorzata Stryjska, kratka przy nazwisku Jarosława Kaczyńskiego na karcie do głosowania była o dwa milimetry mniejsza od kratki przy nazwisku Bronisława Komorowskiego. Wskutek tego osiemdziesięcioletnia ciocia szefowej musiała podrzeć swoją kartę, bo omyłkowo zagłosowała na Komorowskiego. W dodatku kratka Kaczyńskiego była narysowana cieńszą linią, co – jak zauważa Stryjska – „działało na podświadomość głosujących”

            Teraz już wiemy, w jaki sposób zdobywa się w Polsce władzę. Nie potrzeba do tego ani sensownych, merytorycznych programów wyborczych, ani szlachetnej przeszłości i imponujących kompetencji, niepotrzebne są kosztowne kampanie wyborcze, nieomal niepotrzebni są nawet wyborcy. Wystarczy odrobina tuszu i wyborcy jak automaty, „omyłkowo” zagłosują na tego, kogo trzeba.
            I ten genialny (i tani) sposób na zwycięstwo wynaleziono właśnie u nas, w kraju nad Wisłą. Polska znowu zadziwiła świat.

            Zanim jednak otrąbimy zwycięstwo i opatentujemy prosty i efektywny sposób na wygraną w wyborach musimy, jak to bywa w przypadku każdego wynalazku, wpierw rozwiązać pewne trudności natury technicznej. Pierwsza trudność wiąże się z koniecznością posiadania w danym kraju określonej ilości starszych pań ze skłonnościami do stawiania krzyżyków w małych kratkach. Bądźmy bowiem wyrozumiali dla pani Stryjskiej i nie traktujmy jej jak histeryczki, która bez powodu wszczyna alarm. Jest rzeczą oczywistą, że gdyby to był jednostkowy przypadek, sprawa nie warta byłaby wzmianki. Skoro jednak pani Stryjska „zachęca” dziennikarzy do „zbadania sprawy”, wniosek nasuwa się jeden. W Polsce władza zależy od starszych pań. Bo są główną siłą wyborczą. Bo jest ich wystarczająco dużo, żeby swoją liczebnością (choć niekoniecznie wolnym wyborem) ustalić status quo w państwie. Zatem: kto sobie podporządkuje starsze panie, ten sobie podporządkuje państwo. Nie wiem wprawdzie, kto i na podstawie jakich badań doszedł do takich wniosków, ale najwyraźniej uznał je za niepodważalne i w oparciu o nie skonstruował szatański plan, który jak wiemy zakończył się sukcesem. Bo starsze panie jak jeden mąż (właściwie jak jedna żona, babcia, kochanka, wdowa, etc.) zagłosowały na Komorowskiego. Nie przewidziano tylko jednego. Że ciocia pani Stryjskiej wykaże się niespotykaną u starszych pań przenikliwością i w porę dostrzeże oszustwo (podarła kartę!). Brawa dla cioci! Być może ten drobny incydent przy urnie będzie na miarę owego drobnego incydentu w hotelu Watergate. Incydent uruchomił efekt lawiny, która jak pamiętamy z historii, skutecznie zmiotła z urzędu prezydenta USA, Richarda Nixona.
            Są już pierwsze efekty lawiny. Pani Stryjska otrzymała „dwa maile i trzy telefony” w tej sprawie. To wyraźny sygnał, że społeczeństwo zauważyło manipulację.

            Kolejna trudność również nie jest błaha i bez wątpienia również się wiąże z tymi samymi tajemniczymi badaniami w których meandry pani Stryjska jakimś sposobem została wprowadzona. Bo nie sądzę, żeby wskutek własnego widzimisię twierdziła, że wyborca o ugruntowanych poglądach, zdecydowany na kogo oddać głos, jak tylko zobaczył kartę do głosowania z wybrakowaną kratką przy nazwisku Kaczyńskiego, otrzymał podświadomy imperatyw: głosuj na Komorowskiego! Jednak najwyraźniej tak było i znaczna część społeczeństwa uległa podprogowej manipulacji. Doprawdy, rad bym poznać owe badania, na których oparła się pani Stryjska. Rad bym poznać zależność pomiędzy wielkością kratki a nazwiskiem kandydata. Dlaczego akurat grubsza kratka jest lepsza od cieńszej? Czy cieńsze kratki działały wyłącznie na podświadomość starszych pań, czy całego społczeństwa? Czy te wybory były eksperymentem społecznym, czy już gdzieś wcześniej działanie kratek zostało przetestowane? Pytań jest bez liku i kiedy otrzeźwione społeczeństwo słusznie wymusi powołanie speckomisji, sprawa owych badań będzie musiała zostać wyjaśniona w pierwszej kolejności. Kto i gdzie je przeprowadził i skąd pani Stryjska miała do nich dostęp?
            Żeby była jasność. Nie jestem paranoikiem i nie dopatruję się wszędzie układu, spisku, etc. Ale przecież jakieś badania musiały istnieć i na nich oparła swoje wnioski pani Stryjska. W przeciwnym razie rzeczona pani nie wie co mówi, a zarzuty o manipulację są jedynie desperacką próbą siania zamętu. Bo albo była manipulacja i Komorowskiego (lub przynajmniej ludzi odpowiedzialnych za jego kampanię) należy wsadzić do ciupy, albo pani Stryjska postanowiła zasłużyć sobie na trwałe miejsce w Polskiej Anegdocie Politycznej (jeżeli jeszcze nie ma takiego pojęcia, to je właśnie wymyśliłem), tuż obok Ewy Sowińskiej, która odkryła, że  jeden z Teletubisiów, Tinky Winky, jest gejem, bo nosi torebkę, a nie jest dziewczynką.

            Napisałem „wsadzić do ciupy”? Oczywiście, że za kratki! Najlepiej grube. Jednak prywatnie jestem za tym, żeby sprawę wyciszyć, pozbyć się komplikacji, a osobom domagającym się wyjaśnienia „jak jest naprawdę”, zatkać usta. Bo nade wszystko zależy mi na patencie. Chcę usłyszeć i zobaczyć, jak światowe serwisy informacyjne jednym głosem mówią: Polska znów zadziwiła świat! Pięknie będzie…