Muzyka Wieniawskiego, tak silnie przecież związana z polską tradycją, nawet w wariacjach i fantazjach objawia mi smutek jakiego Polska nie umiała wynaleźć i na jaki prawdę mówiąc, nie zasługuje. To smutek wzięty z angielskiej poezji metafizycznej, z dekadenckich rozczarowań, z obłędnego, pijanego nihilizmu i odrobinę – tak! – również z romantycznego, samobójczego szaleństwa Młodej Polski. Ale nie zniżę się do tego, by się zająć smutkiem w teorii, wolę słuchać Wieniawskiego. Mówię Wieniawski, myślę smutek, mój smutek.
czwartek, 12 stycznia 2012
Subskrybuj:
Posty (Atom)